Kiedy rozmawiam z czytelniczkami, jestem w stanie ich podejście do dzieci rozpoznać po jednym słowie. Wystarczy jedno słowo, żebym miała mniej więcej pojęcie, czy się dogadamy, czy raczej będzie trudniej. To słowo to "wymusza". Użyte oczywiście w odpowiednim kontekście. Najczęściej "dziecko wymusza płaczem". "Moje dziecko wymusza płaczem zabawkę" "Moje dziecko wymusza wszystko rykiem" "Moje dziecko wymusza [w tym miejscu dopisz sobie, co jeszcze"]. I w tych zdaniach zawiera się całe podejście rodzica do dziecka, z którym to podejściem nie mam już siły walczyć. Bo nawet wpisując w google "dziecko wymusza płaczem" pojawia się cała seria bzdur o tym, że trzeba być konsekwentnym, że nie można odpuszczać, że [mój hit] trzeba wtedy kupować nowe zabawki, by dziecko miało się czym zająć i nie zawracało gitary 😀 lub żeby odwracać uwagę. A żaden ze sposobów się nie sprawdzi [ten o odwracaniu uwagi już w ogóle, to działa tylko na maluszki, a też może zaprowadzić w szuwary -> zobacz]. Czemu się nie sprawdzi? MAŁE DZIECKO WYMUSZA PŁACZEM, PRZEBIEGŁE I ZŁOŚLIWE Bo do jasnej ciasnej małe dziecko nie potrafi przewidzieć, że jak ucieknie na dwór, to się przeziębi, nie potrafi przewiedzieć, że jak zbije szklankę, to się nią pokaleczy, nie potrafi przewidzieć, że jak rozwali klocki, to będzie bałagan, bo jest, kurde, małe i jego mózg nie jest w stanie ujarzmić potężnej sztuki manipulacji. Tak, są na to dowody naukowe, opracowania, polecam też tekst "Teoria wielkiej manipulacji". [tekst obowiązkowy] Zresztą widzę, że takie prawdy są dla wielu oczywistością, podświadomie to wiemy, zdajemy sobie z tego sprawę. Na przykład, że małe dziecko nie wie, że nożem się pokaleczy albo że nie wie, co się stanie, kiedy włoży gwóźdź do kontaktu. Jesteśmy świadomi, że możliwości przewidywania dziecka są ograniczone, a mimo to utrzymujemy, że maluch jest na tyle rozwinięty, że potrafi przewidzieć iż jego zachowanie przyniesie określony cel. Małe dziecko płacze, bo ma jakąś potrzebę, której nie może zaspokoić. Potrzebę noszenia, tulenia, piersi, zabawy, ruchu. Płacze, bo o mu odmówiłaś i to jest dla niego przykre. Nie płacze po to, żebyś mu pozwoliła. Płacze, bo odmowa jest na tyle raniąca, że mu przykro i płacze. Ty też może być płakała, jakbyś nie mogła sobie czegoś kupić albo po prostu wziąć. Ale ty jesteś dorosła i umiesz sobie poradzić z emocjami [choć nie zawsze, przecież, ale łzy to żaden wstyd]. Jakimś cudem ubzdurałaś sobie, że dziecko wymusza płaczem. Ale ono nie zdaje sobie sprawy, że płaczem do czegokolwiek cię przekona, ono po prostu jest smutne i w tym momencie możesz wkroczyć ty: przytulić, pocieszyć, zająć dziecko zabawą, rozmową, nazwać uczucia. Dla mnie takim zdarzeniem, typowo dla postronnych "wymuszającym" był nóż, który koniecznie chciał złapać Adasio. I płakał, i jęczał, i wrzeszczał. Nie pozwoliłam, bo mimo że często spotykam się z teoriami "no tak, skoro nie wymusza, to najlepiej pozwolić dziecku, żeby na głowę weszło", to jednak wówczas uznałam, że na łapanie noża za wcześnie. No i jeszcze bardziej się zaczął wrzask. Byłam z dzieckiem sama i pomyślałam po prostu, że to, że on chce nóż wiąże się z jakąś potrzebą. Jaką? Poznania nowej rzeczy? Krojenia? Wspólnego gotowania obiadu, który właśnie przygotowywałam? Więc dałam mu też nóż, ale drewniany, do masła i pozwoliłam kroić i paciać dwie takie bardziej miękkie gruszki. A potem posadziłam go na blacie i pozwoliłam mieszać sałatkę. Tyle. Ale, ale... potrzeby maluszków to pikuś. Są proste: jedzenia, zabawy, snu [tak, dziecko czasem może płakać, bo się nie wyspało], potrzebę poznawania, doświadczania [bardzo ważna, większość katastrof w naszym domu wynika z tej niezauważonej przeze mnie potrzeby]. STARSZAK - PERFIDNY MANIPULATOR PO RODZICACH Ale z starszakami jest gorzej. Oj, ile ja dostałam maili od dziewczyn, których starsze dziecko wymusza płaczem. Ile ja się tego naczytałam w komentarzach. W pewnym momencie postawiłam twardą kreskę i podjęłam decyzję, że całego świata nie zbawię. Unikam osób, które zakładają u dziecka złe intencje, nazywając jego zachowanie "wymuszaniem", bo mam wrażenie, że większość dyskusji na ten temat jest jałowa i kończy się "no tak, pozwolę wejść sobie dziecku na głowę". Standard. I jak ja mam wytłumaczyć takiej osobie, że to nie dziecko wymusza płaczem, nie dziecko wchodzi tobie na głowę, tylko to ty weszłaś jemu na łeb? Od malucha musiało robić to, co ty chcesz, to, czego ty wymagasz, to, czego ty oczekujesz. A nawet jeśli nie od dziecka i nie zawsze, to czasami na pewno. U mnie czasami dzieci muszą zrobić to, co ja chcę, bo inaczej nie zrobimy innej ważnej rzeczy, tylko że ja potem wcale się nie dziwię, że dzieci... robią to samo co ja. Bo je sama tego nauczyłam. Walczą o coś, na czym im zależy, bronią swoich granic, chcą być zauważane, chcą być kochane, buntują się, bo chcą tego, czego chce każdy człowiek - autonomii, którą, przecież, dzieci mają bardzo ograniczoną, więc tym bardziej zacieklej walczą, żeby choć trochę jej dostać. Robią to samo, co my. Z nimi i z innymi ludźmi. Dbają o siebie. I jeśli nikt nie chce ich wysłuchać, dociec, skąd się bierze potrzeba takiego a nie innego zachowania, czemu to nasze dziecko wciąż się nie słucha, jaka silna chęć stoi za takim, a nie innym zachowaniem, jeśli wciąż dziecku będzie się przypisywać złe intencje, jakby było niemalże psychopatą, to takie zachowania będą trwały, wieczna wojna w domu, wieczne nieporozumienia i wieczne stanie na barykadach ze strzelaniem do siebie z kuszy, kto tym razem będzie miał rację, kto bardziej postawi na swoim. Ty chcesz, żeby dziecko posprzątało pokój, dziecko chce oglądać bajkę. I kto jest głupszy, że upiera się przy swoim, kto ma złe intencje? Ty? A gdzieżby! Przecież posprzątany pokój to wcale nie taka zła rzecz. To skoro twoje żądania nie są wymuszaniem i wściekasz się, gdy coś, o co prosisz nie jest zrobione, to czemu to dziecko wymusza płaczem? Ono chce tego samego co ty - zaspokojenia potrzeby. Ty masz potrzebę porządku, dziecko rozrywki. Kwestia tego, jak się w tym wszystkim dogadać i wzajemnie stworzyć wspólną przecież można sprzątać i słuchać bajki, prawie zawsze jest jakieś wyjście. ODMOWA - GORZEJ BYĆ NIE MOŻE Coraz częściej, nawet u siebie, widzę, jak bardzo nie umiemy odmawiać. I jestem w stanie przyznać, że może starsze dziecko wymuszać płaczem. Ale wciąż jest to coś, czego sami jesteśmy winni. Sorry, wiem, że część dostanie palpitacji i może nawet skrobnie komentarz, że "znowu matka wszystkiemu winna", ale powiedz mi szczerze, czy jeśli dziecko czegoś chce, a ty nawet nie przemyślisz za i przeciw, a od razu robisz z siebie władcę i odpowiadasz srogim "nie", nawet na chwilę nie pochylając się, po co dziecku dana rzecz, jakie emocje ze sobą niesie, po co mu to potrzebne, dlaczego i czy w ogóle jesteś w stanie to spełnić i od razu mówisz "nie", a potem stwierdzasz, że nie masz siły słuchać tego wrzasku i odpuszczasz, jednak się zgadzasz, to jak myślisz, dlaczego twoje dziecko za kilka dni, chwil może robi to samo? To prosta dedukcja "kiedy płaczę, dostaję to, co chcę". A jeśli mamusia z tatusiem lub babcie usilnie pokazywały dziecku płakanie na niby, "bo boli" albo obrażali się szermiężnie, bo dziecko czegoś nie zrobiło, co zrobić mogło, a nie musiało, to taki maluch ma idealny materiał, z którego może czerpać nauki na następne lata. WAŻNE TEKSTY: O histerii. O buncie dwulatka. O tym, jak pocieszyć. Tylko że dziecko może chcieć zabawkę, bo zależy mu na zabawie, może chcieć lizaka lub cukierka, bo jest zmęczone i niewyspane, może chcieć coś innego, bo chce sobie zaspokoić inną potrzebę. Ale dziecko myśli prosto. Dziecko idzie na skróty, bo jego mózg nie jest jeszcze na tyle rozwinięty. To jak z cukrzykiem, który przy spadku insuliny szuka czegoś słodkiego w przypływie prymitywnej chęci przeżycia. Ale czekolada pomoże tylko na chwilę, potrzebne jest lekarstwo. W relacji rodzic-dziecko to rodzic jest lekarzem, który szuka przyczyn i zaspokaja potrzeby. Dziecko może chcieć skoczyć ze skały w przepaść, zadaniem rodzica jest odkryć potrzebę skakania i zaprowadzić dziecko na trampolinę. Stąd też konsekwentna odmowa jest bardzo ważna. Nie, nie możesz się zabić, kochanie, widzę, że bardzo chcesz skakać, ale możemy to robić w bezpieczniejszym miejscu. Ale też odpuszczanie, o które było swego czasu sporo "ale" od dziewczyn, które nie przeczytały uważnie tekstu - tego tekstu. Odpuszczanie, kiedy możesz odpuścić. Kiedy naprawdę bezpieczniej jest kupić tę zabawkę, niż ryzykować, że znów nie zrobisz czegoś dla siebie i się wściekniesz, bo cały czas z dzieckiem i w ogóle. Odpuszczanie, kiedy naprawdę nie widzisz nie powodu, żeby zabraniać. Świetnie ujęła to moja czytelniczka w którymś komentarzu. Kiedy jej dziecko weszło na stół, od razu mu tego zabroniła. A potem zatrzymała się i pomyślała... czemu ja zabraniam tego dziecku? Czemu? Bo mi zabraniali rodzice i ten zakaz wciąż we mnie tkwi, mimo że w sumie nie mam żadnego problemu z tym wchodzeniem na stół. Więc ustaliła z dzieckiem, że jasne może wchodzić na stół, ale tylko wtedy, kiedy nie ma na nim talerzy i nikt przy stole nie siedzi. Można? Można. Tym samym sposobem żadne moje dziecko nie wymusza płaczem, choć płaczą. Nie wymuszają wrzaskiem, choć wrzeszczą. Kiedy chcą słodyczy, albo je dostają, albo przygotowujemy zdrowy zamiennik [o badaniach u lekarza i na robaki nie wspomnę], kiedy chcą nowe zabawki, organizuję im czas tak, żeby znalazły ciekawe zajęcie, najczęściej z moim udziałem, kiedy wieszają mi się na szyi i nie dają pracować, układam sobie pracę na blogu tak, żeby poświęcić im więcej czasu, kiedy biegają i demolują dom, zabieram ich do lasu lub na plac zabaw, żeby sobie poskakali. A jeśli nie mogę zadziałać w takie lub inne sposoby, to pocieszam, wspieram, współczuję koszmarnych przeżyć związanych z odmową i pytam o skalę bólu i cierpienia. I wiem, że moje dziecko nie wymusza. Ono po prostu mówi o swoich potrzebach i z racji tego, że jest dzieckiem, robi to tak, jak potrafi lub tak, jak ja go tego nauczę. Zdjęcie: Caroline Hernandez Zerknij do mojego ebooka ze 150 zabawami dla dzieci, które nie będą kosztować cię ani grosza, bo wszystkie zrobisz za darmo w domu, zaspokajając jednocześnie potrzebę ruchu i doznań sensorycznych dziecku na tyle, by było spokojniejsze. . Udostępnij wpis➡A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ➡Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku Jestem o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej historię znajdziesz TutajAle ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:
Subsrybuj po więcej treści dla dla rodziców małych dzieci i dużych nastolatków!http://bit.ly/PraktyczneRodzicielstwo“Moje dziecko znowu wymusza.” “On Nie znam Twojego dziecka, nie znam powodów, dla których płacze, czy źle się zachowuje. Może rzeczywiście wymusza i chce Tobą manipulować. Być może robi Ci na złość. Nie wiem… Ale jedno wiem na pewno, moje dziecko płacze i jest niesforne tylko i wyłącznie wtedy, kiedy jest mu źle. U mojego dziecka łzy i złość pojawiają się , gdy jest ku temu powód, czasem bardzo poważny, a innym razem zwyczajny, który na dany moment jest sprawą niecierpiącą zwłoki. Zastanawiasz się jak to możliwe? Czy moje dziecko jest wyjątkowe? Zdradzę Ci sekret. Oczywiście, że jest wyjątkowe, tak samo jak Twoje. A w kwestii emocji i reakcji, zapewne niewiele różnią się od siebie. Moje dziecko również krzyczy, tupie i złości się, gdy nie chcę mu czegoś dać, lub robię coś nie po jego myśli. Czasami nawet zdarza się uderzanie o coś głową, czy bicie mnie albo siebie. Co wtedy robię? Biorę, przytulam, zapewniam o swojej miłości mimo wszystko, a gdy już się uspokoi, tłumaczę i razem szukamy rozwiązania. Czasami jednak nie daje się przytulać, a ja pozwalam jej na to, prosząc aby przyszła do mnie, gdy będzie gotowa. Gdy jednak nie przychodzi, sama idę do niej i ponownie próbuję przytulić i pomóc jej się uspokoić. Pomyślisz sobie – brak konsekwencji. No cóż, to nie jest próba sił, kto okaże się bardziej wytrwały, a kto pierwszy ulegnie. Ja po prostu chcę pokazać mojemu dziecku, że może na mnie polegać w każdej sytuacji, bez względu na to, czy robi dobrze, czy źle. Mimo iż nie spełniam wszystkich jej zachcianek i nie kupuję wszystkiego, czego zapragnie, zawsze jestem obok i staram się zrozumieć jej emocje. Dlatego też, gdy jesteśmy w sklepie i nie chcę jej kupić pięćdziesiątej z kolei książeczki z naklejkami, a ona zaczyna krzyczeć i tupać ze złości, nie mówię jej, że tak nie wolno, tylko przytulam ją i staram się wytłumaczyć. Bo przecież sama czasami złoszczę się z bzdurnych powodów, gdy na przykład, mam nieodpartą ochotę na lody, a moja ulubiona lodziarnia (jedyna i słuszna) jest akurat zamknięta, czy gdy wprost zakochałam się w jakiejś sukience, a ona ma wielką dziurę i nie ma innego egzemplarza w tym samym rozmiarze. Takich sytuacji jest wiele. Owszem, nie krzyczę, nie płaczę, nie tupię, ale przeżywam to w inny sposób, bardziej dojrzały, czego moje dziecko jeszcze nie potrafi. To do mnie należy odpowiedzialność za to, aby je tego nauczyć. Dlaczego mam do tego takie podejście? Jest kilka powodów. Po pierwsze, kilka razy spotkałam się z informacją, prawdopodobnie popartą psychologicznymi i neurologicznymi badaniami, że małe dzieci, a szczególnie niemowlęta, nie są zdolne do manipulacji, czy wymuszania, ponieważ ich mózg nie jest rozwinięty na tyle, aby mieć zdolność jasnego myślenia. Napisałam „prawdopodobnie popartą badaniami”, ponieważ nigdy nie sprawdzałam źródła tych badań, nie z lenistwa, nie z braku ciekawości, ale dlatego że wierzę w to całą sobą. Ufam mojemu dziecku i nie rozumiem dlaczego miałabym od razu przypisywać mu złe intencje. To smutne, że niektórzy od razu wychodzą z założenia, że płacz dziecka jest narzędziem manipulacji i sprawowania władzy nad nami, dorosłymi. Gdy słyszę, że płacze 6-miesięczne dziecko i ktoś mówi do jego matki: „zostaw go, on próbuje wymusić na tobie, abyś go wzięła na ręce”, czy gdy matka mówi do już starszego dziecka: „płacz sobie, płacz, i tak nic ci to nie pomoże”, lub jeszcze gorzej: „czego ryczysz? przecież nic się nie stało”, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Mam ochotę wtedy podejść i zapytać: „jak ty byś się czuła, gdyby było ci źle, gdybyś była smutna i bliska ci osoba zareagowałaby w ten sposób?”. Dlaczego tak łatwo przychodzi nam posądzanie dziecka o to co najgorsze? Dlaczego lekceważymy jego uczucia i emocje? Dlaczego nie staramy się go lepiej zrozumieć i pomóc mu w tym przez co przechodzi? Po pierwsze powinniśmy się zastanowić, czy przyczyna płaczu, czy złości naszego dziecka nie leży gdzieś indziej. Bo może tak naprawdę to nie jest ten niekupiony samochodzik, zabrane z rączki nożyczki, czy wyłączona w połowie bajka. Może powód jest zupełnie inny. Brak umiejętności wyrażania potrzeb Malutkie dzieci, szczególnie około pierwszych urodzin już wiedzą czego chcą, ale nie potrafią nam tego zakomunikować. Jeszcze nie mówią, a inne sposoby wyrażania potrzeb często okazują się nieskuteczne. Takie sytuacje rodzą w nich frustrację, z którą radzą sobie jak tylko mogą, najczęściej przez krzyk i płacz. Głód Niby banalny powód, a jednak bardzo częsty. Do pewnego wieku, dziecko nie komunikuje nam swojej potrzeby głodu, a potem gdy już to robi, nie jest w stanie samo przygotować sobie pożywnego posiłku, dlatego często wymyśla i ma różne zachcianki, a to soczek, a to bułeczka, a to batonik, a my na to: tego nie, tamtego nie wolno. I jak to się kończy? Oczywiście, że złością. Głód zaburza gospodarkę hormonalną, dlatego też może być przyczyną innych złych zachowań, zupełnie z nim niezwiązanych. Zastanów się, jak Ty się czujesz gdy jesteś głodny? Czy Twoja frustracja nie jest wtedy większa, nawet jeśli chodzi o jakieś drobnostki? Nie tylko głód, ale również zły sposób odżywiania może wpływać na zachowanie dziecka. Zbyt duża ilość cukru, słodyczy, a także niektóre dodatki spożywcze mogą wywoływać nadpobudliwość, a nawet agresję. Zmęczenie Brak snu, zmęczenie również są częstym powodem złego zachowania. Wtedy każde nasze „nie” może być przyczyną ogromnej frustracji. Bez względu na to jakie rozwiązanie zaproponujemy dziecku i tak ciężko mu będzie dogodzić. A ono będzie miało masę pomysłów, ale sen nie będzie żadnym z nich. Jeszcze nigdy nie słyszałam dziecka, mówiącego: „jestem zmęczony, więc wszystko mnie złości, połóż mnie spać”. A Ty? Niedojrzały mózg Dzieci z łatwością ulegają emocjom i prymitywnym odruchom. Ich mózg nie rozwinął się jeszcze na tyle, aby w sposób naturalny radzić sobie z emocjami, dlatego często nie potrafią uspokoić się, czy pohamować emocji, nie tylko tych złych, ale również tych dobrych. Takie zachowanie dziecka jest często uznawane za złe i celowe, a nawet czasami karane. W ten sposób karzemy dziecko za emocje, z którymi samo nie potrafi sobie poradzić. Krótko mówiąc, karzemy je za to, że jest mu źle. Potrzeba uwagi Wszyscy potrzebujemy uwagi, a dziecko potrzebuje jej szczególnie dużo. Czasami w codziennej gonitwie poświęcamy naszym dzieciom zbyt mało czasu, a nawet jeśli poświęcamy go bardzo dużo, czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że dziecko w danym momencie nas potrzebuje. Tutaj powinniśmy odpowiedzieć szczerze na jedno pytanie. Kiedy częściej interesujesz się swoim dzieckiem i reagujesz na jego zachowanie? Wtedy kiedy grzecznie bawi się w swoim pokoju, czy kiedy krzyczy i rzuca zabawkami? W wielu przypadkach odpowiedź jest jednoznaczna. A dziecko zrobi wszystko, aby przyciągnąć naszą uwagę. Oczywiście, wszystko poza jedną rzeczą – nie poprosi nas otwarcie o uwagę, nie powie „potrzebuję Cię właśnie teraz, poświęć mi proszę trochę czasu”. Nieumiejętność radzenia sobie z negatywnym uczuciem Być może Twoje dziecko przeżywa teraz coś bardzo trudnego i płacz, czy złe zachowanie jest sposobem na rozładowanie napięcia. Dzieci bardzo często nie potrafią opisać tego, co czują, dlatego krzyczą, rzucają zabawkami, biją. Pojawienie się rodzeństwa, powrót mamy do pracy, problemy w przedszkolu, czy szkole. Powodów może być tysiące. Grunt to znaleźć ten właściwy, bo jak nam się już uda i zrobimy coś w tym kierunku, złe zachowanie może odejść jak ręką odjął. Emocje rodziców Dziecko chłonie wszystko jak gąbka. Nie tylko wiedzę i umiejętności, ale także uczucia i emocje, które go otaczają. Dlatego też, jeśli my, rodzice, jesteśmy zestresowani, smutni, czy czujemy złość, na dziecko ma to ogromny wpływ. Dla niego mogą to być emocje, z którymi nie będzie potrafił sobie poradzić. Inną kwestią jest to, że bardzo często nie rozmawiamy z dzieckiem o naszych emocjach i uczuciach. Nie staramy się wytłumaczyć mu powodów naszego złego samopoczucia, czy smutku, bo uważamy, że i tak nie zrozumie. A tak naprawdę nasze dziecko może zrozumieć więcej, niż nam się wydaje, o ile tylko wytłumaczymy mu to w odpowiedni sposób. Zły nastrój A może po prostu nasze dziecko ma w danym momencie gorszy nastrój? Czy Tobie się to nigdy nie zdarza? Nawet jeśli nadal mimo wszystko wierzysz w manipulację i wymuszanie, zastanów się, czy ty masz czyste sumienie? Czy Tobie nigdy nie zdarza się manipulować drugą osobą? Czy nigdy nie robiłeś/ – aś maślanych oczu do żony, czy męża, gdy bardzo Ci na czymś zależało? A ta półka, która czeka na powieszenie od miesiąca? A te piękne kolczyki, które ostatnio widziałaś , gdy byłaś na zakupach i wydałaś całą wypłatę? A to wyjście na mecz z kolegami, gdy żona już od tygodnia spędza z dziećmi 24 godziny na dobę? Owszem, my , dorośli, robimy to w zupełnie inny sposób. Nie staniemy na środku sklepu i nie zaczniemy tupać, rzucać się na podłogę, czy bić innych (chociaż i takie zachowania zdarzają się wśród dorosłych ludzi). Ale w zamian za to, będziemy przesadnie mili, upierdliwi, będziemy zastraszać, czy przekupywać. Bez względu na to jakimi technikami się posłużymy, cel mamy ten sam – manipulację i wymuszanie. Dlatego proszę Cię, przy każdej kolejnej okazji, gdy Twoje dziecko będzie płakać, krzyczeć, tupać, czy rzucać się na ziemię, zanim powiesz, czy pomyślisz, że wymusza, manipuluje lub robi na złość, ugryź się w język lub w co tam chcesz, i zastanów się, gdzie tak naprawdę leży przyczyna jego zachowania. Nie idź na łatwiznę, włóż w to trochę pracy i serca, bo wychowanie to ciężki kawałek chleba. A przed Tobą stoi mały człowiek, który dopiero uczy się jak żyć i radzić sobie z emocjami. Pomóż mu w tym. To przemoc, na którą nie powinnaś pozwolić. Przemoc domowa kojarzy nam się najczęściej z biciem. Niekiedy nawet nie zdajemy sobie sprawy, że poniżanie, wyzwiska, atak słowny, manipulowanie i ośmieszanie to przemoc słowna. Rodzaj przemocy psychicznej, na którą nigdy nie powinnyśmy pozwolić. Partner podnosi głos, a może po Gdy płacze, tupie, gryzie a nawet rzuca się na podłogę w sklepie. Jest to jedno z najczęściej zadawanych pytań podczas rozmów z Rodzicami. Już na samym początku nasuwa nam się myśl , że chodzi o WYMUSZENIE. Dziecko reagując w sposób jaki podałam powyżej, czyli np. krzyczeniem , płaczem, tupaniem czy słynnym rzucaniem się na podłogę przed regałem z zabawkami chce wymusić i wymóc na Rodzicu to czego chce, czego potrzebuje. Doskonale Was rozumiem i chcę, aby każde Wasze wyjście na spacer, do miasta, w odwiedziny do babci czy zrobienie zakupów w warzywniaku kończyło się z uśmiechem na twarzach, żeby w Wasze umysły wpisywały się piękne wspomnienia z tego wspólnie spędzanego czasu z dzieckiem, a nie tylko jak najszybsze powroty do domu, tylko dlatego że Wasz malec próbuje „wymusić” na Was pewne zachowania. Pamiętaj , że ani płacz , ani krzyk nie uzasadniają ustępowania. Oczywiście w takich sytuacjach trzeba reagować i obserwować swoją pociechę natomiast to nie usprawiedliwia Cię do tego, aby ustąpić. Trzeba nauczyć się rozpoznawać potrzeby dziecka i to kiedy i w jakich sytuacjach chce wymóc coś na swoich Rodzicach. Najważniejsze jest to, aby w chwilach ataku histerii u dziecka, być przy Nim, nie musisz nic robić, ani mówić, po prostu bądź. Pozwól mu się wypłakać. Na początku będzie to trwało dłuższą chwilę, ale z każdym takim kolejnym razem, te ataki histerii będą trwać coraz krócej. Wiem, ze często jest ciężko zachować „zimną krew” i spokojnie odczekać nie ulegając, ale warto. Zrób to ze spokojem, przeczekaj. Najpierw musi być gorzej, żeby potem było już tylko lepiej. Ustępując w takich momentach, dajesz dziecku sygnał, zielone światło, że właśnie w taki sposób powinno się prosić o to czego potrzebujemy, że w Waszej rodzinie jest to sposób na komunikację i za każdym razem gdy dziecko będzie czegoś potrzebowało, będzie dokładnie w taki sposób od Ciebie tego oczekiwało. Dlatego musisz przełamać ten schemat, Wy Rodzice musicie być silni, wspierać się nawzajem. Kolejna bardzo ważna rzecz, nie bój się frustrować dziecka. Uważam, że frustracja w małych dawkach dla dziecka jest wskazana, aby wyniosło z niej naukę i korzyści w dalszych etapach swojego życia i funkcjonowania w społeczeństwie. Jak to mówią nasze babcie „ lepiej zapobiegać niż leczyć”. Otóż to ! Bo oczywiste jest, że Wy Rodzice chcecie chronić swoje pociechy najlepiej jak tylko potraficie i to jest w porządku, natomiast jest też druga strona medalu – Wasze dzieci muszą wiedzieć i doświadczyć tego na własnej skórze, aby potem dobrze funkcjonować w społeczności w której się znajdą. Bo nie sposób wychować dziecko strachliwe, lękliwe i niewiedzące co ma dalej począć ze swoim życiem. Chcemy dla Nich jak najlepiej , chcemy żeby byli samodzielni, odważni, żeby potrafili podejmować decyzje – ale żeby tak było My Rodzice musimy zacząć już dziś, właśnie w dobie histerii naszych dwu, trzy i czterolatków, bo dzięki doświadczaniu będą potrafili poradzić sobie w każdej sytuacji. Pamiętaj, że małe dziecko, które w domowym zaciszu, w bezpiecznym środowisku potrafi radzić sobie z małymi frustracjami, jako nastolatek będzie potrafiło poradzić sobie z różnymi przeciwnościami losu, nie będzie bało się porażek i podejmowania wyzwań. Będzie takie dzięki Wam Rodzicom – tego dziecko musi nauczyć się w domu. Dziecko powinno przeżywać różne emocje te pozytywne takie jak szczęśliwość, radość, miłość, ale także emocje negatywne takie. jak lęk, strach, smutek, złość. Dobry Rodzic ma tą świadomość i pozwala dziecku na przeżywanie obu biegunów emocjonalnych. W całej tej historii dotyczącej dziecięcych histerii przede wszystkim ważne są jasno określone zasady, które ustalicie razem z dzieckiem, może być to na przykład histeria w sklepie ze słodyczami i możemy sobie poradzić kierując do dziecka prosty komunikat: lizaka możesz dostać tylko wtedy jak zjesz obiad Jeżeli taki komunikat będzie dla dziecka prosty i jasny , nie będzie ono miało powodów do wymuszania. Reguły pomagają i sprawiają, że dziecko w swoim świecie czuje się zaopiekowane i bezpieczne. Jeśli masz masz pytania, spotkała Cię podobna historia to napisz – chętnie rozwikłam Twoje wątpliwości ;- ) 30 najpopularniejszych błędów w rozwoju emocjonalnym. Tłumaczymy, a dziecko nie słucha. Prosimy, a nie wykonuje. Pocieszamy, a nie przestaje płakać. W wychowaniu dziecka każdy z nas obiecywał sobie, że nie popełni błędów swoich rodziców. Mamy szczytne cele, a z początku wszystko wydaje się proste. Kiedy jednak rano spieszymy